- Ja z wielką chęcią zostanę tutaj na jak najdłużej. A Ty? - Katana patrzyła na mnie z nadzieją.
No właśnie czy chce? Z jednej strony, oczywiście, że tak, życie samotnego wilka, choć może dla niektórych bardzo romantyczne, w rzeczywistości jest bardzo trudne i niebezpieczne. Z drugiej jednak, życie w watasze wymaga zaufania i posłuszeństwa, a ja nie mam ochoty ani za dużo o sobie opowiadać, ani ślepo słuchać kogokolwiek. Westchnęłam w myślach, dobrze wiedząc, co odpowiem waderom. Spodobało mi się to miejsce, spokojne i ciche, poczułem nutkę sympatii do młodej Alfy i jeszcze młodszej Katany, a także byłem ciekawy, kim są pozostali członkowie Watahy Lodowego Księżyca (notabene bardzo interesująca nazwa jak dla watahy). Przypadkowymi wędrowcami, którzy trafili tutaj przypadkiem? Wyrzutkami, uciekinierami lub byłymi omegami? A może rodzeństwem, kuzynostwem Alfy? Która to teraz alfa, przypatrywała mi się z zainteresowaniem. Odwzajemniłam jej spojrzenie.
- Jeżeli nie ma jakiś szczególnych warunków, którym mógłbym nie sprostać, to chętnie dołączę do watahy - odpowiedziałem spokojnie. Starsza z wilczyc uśmiechnęła się, a młodsza wydawała się wniebowzięta. Być może nie tylko ja, w jakiś sposób, po nie całym dniu znajomości poczułem coś na kształt przywiązania do towarzyszki podróży.
- Witajcie więc w watasze - powiedziała po chwili po wciąż uśmiechnięta starsza z wilczyc.- Należą do niej jeszcze Riley i Levithan, którzy jakkolwiek nie wiem, gdzie są, to jednak coś czuję, wystarczająco blisko, aby się o nich nie martwić.
A więc wilki, których zapach czułem, odkąd tylko tu przybyliśmy, należą do watahy. Cóż nie było to coś nie do przewidzenia.
- Jak się czujesz Katano?- zapytała po kilku chwilach milczenia Alfa.
[Katana? Jung Yunge?]
No właśnie czy chce? Z jednej strony, oczywiście, że tak, życie samotnego wilka, choć może dla niektórych bardzo romantyczne, w rzeczywistości jest bardzo trudne i niebezpieczne. Z drugiej jednak, życie w watasze wymaga zaufania i posłuszeństwa, a ja nie mam ochoty ani za dużo o sobie opowiadać, ani ślepo słuchać kogokolwiek. Westchnęłam w myślach, dobrze wiedząc, co odpowiem waderom. Spodobało mi się to miejsce, spokojne i ciche, poczułem nutkę sympatii do młodej Alfy i jeszcze młodszej Katany, a także byłem ciekawy, kim są pozostali członkowie Watahy Lodowego Księżyca (notabene bardzo interesująca nazwa jak dla watahy). Przypadkowymi wędrowcami, którzy trafili tutaj przypadkiem? Wyrzutkami, uciekinierami lub byłymi omegami? A może rodzeństwem, kuzynostwem Alfy? Która to teraz alfa, przypatrywała mi się z zainteresowaniem. Odwzajemniłam jej spojrzenie.
- Jeżeli nie ma jakiś szczególnych warunków, którym mógłbym nie sprostać, to chętnie dołączę do watahy - odpowiedziałem spokojnie. Starsza z wilczyc uśmiechnęła się, a młodsza wydawała się wniebowzięta. Być może nie tylko ja, w jakiś sposób, po nie całym dniu znajomości poczułem coś na kształt przywiązania do towarzyszki podróży.
- Witajcie więc w watasze - powiedziała po chwili po wciąż uśmiechnięta starsza z wilczyc.- Należą do niej jeszcze Riley i Levithan, którzy jakkolwiek nie wiem, gdzie są, to jednak coś czuję, wystarczająco blisko, aby się o nich nie martwić.
A więc wilki, których zapach czułem, odkąd tylko tu przybyliśmy, należą do watahy. Cóż nie było to coś nie do przewidzenia.
- Jak się czujesz Katano?- zapytała po kilku chwilach milczenia Alfa.
[Katana? Jung Yunge?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz