Wadera wyglądała komicznie, jednakże technikę wykonania ataku na uskrzydlonego, oraz zawziętość można by podziwiać.
-Przepraszam - zaśmiałem się, patrząc jak Riley wypluwa pierzę i otrzepuje z niego sierść.
W odpowiedzi spojrzała na mnie jedynie z oburzeniem. Na głowie zostało jej jedno piórko, które szybkim ruchem zdjąłem z wadery.
Niedoszła ofiara mojej towarzyszki chwile krążyła w pobliżu, po czym umiejscowiła się w trawie kawałek od nas.
-To może teraz spróbujemy razem? Pójdę od tyłu, a Ty przyczaj się w trawie obok. -powiedziałem i nie czekając na odpowiedź, zacząłem się zakradać. Gdy byłem pięć metrów od bażanta, zerknąłem w stronę Riley. Była gotowa. Ostrożnie zbliżyłem się jeszcze o kilka kroków do zwierzyny, nastała cisza, napięcie rosło. Z ogromnym impetem i warknięciem wyskoczyłem prosto na ptaka. Cwaniak zrobił unik, lecz uszkodziłem mu skrzydło podczas ataku. W zasadzie to nie planowałem go nawet od razu łapać, chciałem zostawić tę działkę Riley, a sam się pobawić i spłoszyć zwierzę. Ptak zaczął uciekać prosto w stronę samicy. Nie minęły trzy sekundy od mojego wyskoku, a wadera już trzymała bażanta w pysku.
-No No, tym razem się udało -uśmiechając się, rozejrzałem się.
Odszedłem od wadery i wskoczyłem na spory, gładki głaz w pobliżu. Riley podążyła za mną bez słowa i trzymając zwierzynę w pysku, delikatnie wspięła się na kamień. Spojrzałem jak zjada bażanta. Nasz wzrok się spotkał.
-No co? Chcesz trochę?-odparła przegryzając ciepłe mięso. Nie wiedząc do końca dlaczego, rozbawiło mnie to.
-Nie nie, jedz sobie-powiedziałem w uśmiechem.
<Riley? :3 >
-Przepraszam - zaśmiałem się, patrząc jak Riley wypluwa pierzę i otrzepuje z niego sierść.
W odpowiedzi spojrzała na mnie jedynie z oburzeniem. Na głowie zostało jej jedno piórko, które szybkim ruchem zdjąłem z wadery.
Niedoszła ofiara mojej towarzyszki chwile krążyła w pobliżu, po czym umiejscowiła się w trawie kawałek od nas.
-To może teraz spróbujemy razem? Pójdę od tyłu, a Ty przyczaj się w trawie obok. -powiedziałem i nie czekając na odpowiedź, zacząłem się zakradać. Gdy byłem pięć metrów od bażanta, zerknąłem w stronę Riley. Była gotowa. Ostrożnie zbliżyłem się jeszcze o kilka kroków do zwierzyny, nastała cisza, napięcie rosło. Z ogromnym impetem i warknięciem wyskoczyłem prosto na ptaka. Cwaniak zrobił unik, lecz uszkodziłem mu skrzydło podczas ataku. W zasadzie to nie planowałem go nawet od razu łapać, chciałem zostawić tę działkę Riley, a sam się pobawić i spłoszyć zwierzę. Ptak zaczął uciekać prosto w stronę samicy. Nie minęły trzy sekundy od mojego wyskoku, a wadera już trzymała bażanta w pysku.
-No No, tym razem się udało -uśmiechając się, rozejrzałem się.
Odszedłem od wadery i wskoczyłem na spory, gładki głaz w pobliżu. Riley podążyła za mną bez słowa i trzymając zwierzynę w pysku, delikatnie wspięła się na kamień. Spojrzałem jak zjada bażanta. Nasz wzrok się spotkał.
-No co? Chcesz trochę?-odparła przegryzając ciepłe mięso. Nie wiedząc do końca dlaczego, rozbawiło mnie to.
-Nie nie, jedz sobie-powiedziałem w uśmiechem.
<Riley? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz