Po dość długiej wędrówce dotarliśmy nad wodospad. Czułam tutaj wyraźny zapach dwóch obcych wilków, lecz - ku mojemu zdziwieniu - żadnego nie dostrzegłam. Theor przykucnął, a ja delikatnie ześlizgnęłam się z jego grzbietu. Czułam przypływ sił, lecz na łapach stałam niestabilnie. Jung Yunge kazała mi się położyć, zrobiłam to. Basior usiadł obok mnie. Oboje bacznie obserwowaliśmy, co robi samica alfa. Wadera ze skrytki między kamieniami nieopodal wyjęła miseczkę. Nabrała do niej wody, po czym podeszła do nas.
- Co to będzie? - zapytał Theor.
- Coś, dzięki czemu Katana poczuje się lepiej. - odpowiedziała, po czym zgniotła łapą lawendę i wsypała do miseczki. Gotową miksturę podsunęła bliżej mnie. - Wiem, że nie wygląda najlepiej, ale musisz wypić.
Spojrzałam na miskę. No dobrze, lepiej się nie spierać. Bez zbędnego robienia min, wypiłam wywar. Nie był taki zły. Nie minęło dużo czasu, a czułam gorące uczucie wewnątrz ciała.
- Więc.. - zaczęła wadera, gdy wszyscy siedzieliśmy obok siebie, wpatrując się w wodospad. - Nie przynależycie do żadnej z watah?
- Na to wygląda .. - powiedział łagodnie Theor, po czym spojrzał na mnie, jakby chciał zaznaczyć, że odpowiada jedynie za siebie samego.
- To prawda. - odparłam szybko. Jung Yunge spokojnie spojrzała w taflę wody.
- Może zechcielibyście dołączyć do Watahy Lodowego Księżyca, na której terenie właśnie przebywamy? - mówiła z takim kojącym spokojem, jakiego nigdy nie słyszałam.
- Ja z wielką chęcią zostanę tutaj na jak najdłużej. A Ty? - spojrzałam z nadzieją na basiora.
< Theor? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz