Przechadzałam się i nagle wyszedł pewien wilk. Trochę z nim gadałam.
-Teneko, zostaniesz na podwieczorku? - zapytał uprzejmie Absolem po nalaniu herbaty.
- Z miłą chęcią. - pomachałam szczęśliwie ogonem.
Weszłam szybko i usiedliśmy. Wszystko było przygotowane jakby serio się kogoś spodziewał. Super było z nim gadać. Głaskałam nawet jego kota i tego jednorożca. Oczywiście za jego pozwoleniem. Trochę mnie śmieszy, że traktuje ich jako swoje dzieci, ale w sumie ma fajnie. Już się nie mogę doczekać moich szczeniaków... i w tym momencie jak o tym pomyślałam dostałam mdłości.
- Przepraszam cię na chwilę... - wybiegłam szybko gdzieś i jakby to ładnie ująć... puściłam pawia. To chyba nie było zbyt ładnie powiedziane... Tak czy inaczej trochę to trwało, zanim wróciłam do Absolema.
- Co się stało, że nagle wybiegłaś? - zapytał.
- Nic... tylko mnie zemdliło.
- Dlaczego?
- Jestem w ciąży heh... - zaśmiałam się.
- Gratuluję w takim razie. - zaczął dalej pić herbatę.
- Dziękuję. - ugryzłam ciastko.
Byłam chyba zbyt oficjalna tak mi się wydaje. Zamiast "dzięki", mówię "dziękuję" nie wiem w sumie, ja nie jestem typem wilka, który jest taki spokojny. Zjadłam jeszcze trochę przekąsek i pożegnałam się. Muszę iść na zwiady. Wyszłam powoli i poszłam na te zwiady. Wszystko jest tak jak należy, więc wróciłam do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz