Przechadzałam się po lesie. Było pięknie. Podziwiałam widoki. Zaczynało się robić gorąco. Sytuację pogarszało to, że mam czarne futro, ale w sumie powinnam się przyzwyczaić. Panuję w końcu nad ogniem i uwielbiam jak jest mi ciepło. Wracając.. Dreptałam sobie spokojnie. Nawet udało mi się złapać śniadanie. Zjadłam sobie i poszłam dalej. Po chwili zobaczyłam łąkę pełną lawendy. Tyle pięknych zapachów w jednym miejscu! Przeszłam obok łąki i dalej byłam w lesie. Obserwowałam wiewiórki, które chodziły po drzewach i króliki, które zwiewały na mój widok. Poczułam kogoś obecność... Był to na pewno wilk. Zignorowałam to jednak i szłam dalej. Nadal podziwiałam przyrodę. Nagle walnęła we mnie jakaś gałąź. Byłam na pół przytomna. Obraz i dźwięk był zamazany. Zauważyłam tylko jakąś czarną plamę. Na pewno był to sprawca całego zdarzenia. Po niedługim czasie zaczęłam normalnie widzieć i słyszeć.
- Halooo nic ci nie jest? - zapytał poważnym głosem.
- Ugh nic by mi nie było, gdyby nie spadła na mnie ta gałąź. Chcesz mnie zabić czy co? - warknęłam na niego.
- Nie chciałem cię zabić. Po prostu złamała się pod moim ciężarem. Kim jesteś? - zapytał nieufnie.
- Ehh jestem Teneko. A ty przyjemniaczku? - zapytałam lekko sarkastycznie.
- Ja jestem Oblivon.
Podniosłam łapę, przyłożyłam ją do miejsca gdzie dostałam i zaczęłam masować, żeby ukoić ból.
- Będziemy tak stać, czy gdzieś idziemy? I tak zepsułeś mi już humor. - odparłam.
- Hmm.. - zaczął rozmyślać wilk.
- Czyli nie wiesz. To może przed siebie? - zapytałam.
- Ok...
Podczas drogi unikałam jego wzroku. A to patrzyłam w drzewa, a to w ziemię i takie tam. Zobaczyliśmy rzekę. Oblivon chyba tak się nazywał, poszedł przez most, a ja poskakałam po kamieniach na drugą stronę. Po 15 minutach poczułam kolejnego wilka.. Może to była alfa? Czasem każdego węch może zmylić. Dałam znać mojemu towarzyszowi, że kogoś wyczułam.
Lupo? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz