niedziela, 12 sierpnia 2018

Od Lacerty c.d.Menace, oraz Daemona

Obudziłam się i przez chwilę rozglądałam się, nie wiedząc, gdzie jestem, zaraz jednak doszedł do mnie zapach szczeniąt i Menace’a, wszyscy byli pogrążeni we śnie. Od narodzin moich dzieci, a także na wpół legendarnego polowania basiora (sarna była przepyszna i nadal pamiętam wyraz pyska Menca, gdy w podzięce liznęłam go w ucho) minęło już kilka tygodni. Młode powoli zaczynały chodzić, a różnice w charakterze stawały się coraz bardziej widoczne. Saga, a właściwie Sagitta oraz Volans, zwany Voltem, byli w zasadzie nierozłączni i razem starali się odkryć tajemnice nory oraz jej najbliższego otoczenia. Fornax, a raczej jak go nazywaliśmy- Fort, zwykle przebywał z dala i ode mnie i od swojego rodzeństwa, nie lubił zbytnio Menca, od kiedy ten przez nieuwagę się na nim położył. Basior zarobił wtedy dwie nowe blizny- ślady zębów moich i ostrych jak szpilki, dopiero co wyrżniętych ząbków mojego syna. Ech... no właśnie, co ja mam zrobić z Mencem? Odważny, zabawny, opiekuńczy, a także jest urodzonym myśliwy, moje dzieci (no z wyjątkiem Forta) go uwielbiają, zresztą z wzajemnością. Czy jednak powinna wplątywać się w jakiś związek? Przyznaje, że przy Mencu czuje się świetnie, a gdy go nie ma czuje... hmm... lekki niepokój. Wilczki zawsze były i będę dla mnie priorytetem i to im w pierwszej kolejności poświęcam i będę poświęcać swoją uwagę, czas, życie. Menace’a musiałby się pogodzić z rolą co najwyżej tego czwartego. Właściwie to czy on w ogóle myśli o mnie w ten sposób, bo bycie opiekunem - wujkiem - moich dzieci, a bycie moim partnerem to zdecydowanie co innego. W końcu pomijając przynoszenie jedzenie, gdy ja nie mogłam polować oraz skomplementowanie mojego ogona, nie dał mi żadnego znaku, że jest w jakikolwiek bardziej romantyczny sposób mną zainteresowany.
Dziwny zapach przypomniał mi mój sen, w którym wracałam z moimi dziećmi do… właściwie nie wiem gdzie, ale czułam się, jakbym wracała do Domu. Moje dzieci znajdowały się kilka metrów przede mną, a Volt wbiegał do naszej jaskini, gdy poczułam dziwny zapach. Nie myśląc wiele, w kilku susach pokonałam odległość dzielącą mnie szczeniąt i po kilku sekundach również znalazłam się w grocie. To, co zobaczyłam, sprawiło, że zamarłam: * Smoczyca i rudo-czarny wilk, który znajdował się nos w nos z Volansem. Starszy basior przywitał się z Voltem, no co ten urażony słowem „mały” skoczył na niego. W myślach aż warknęłam na zachowanie mojego pierworodnego, jednocześnie gotując się do ataku na obcego samca, gdyby ten zdecydował się zrobić krzywdę mojemu dziecku. Na szczęście dla nas wszystkich, basior obrócił wszystko w żart i przeprosił smyka, chociaż w tej sytuacji to on powinien oczekiwać przeprosin. Gdy stał już na nogach, zwrócił się do mnie:
- Przepraszam, twoje młode są bardzo piękne. Czy coś się stało, panienko?*
Z tym pytaniem dudniącym mi w głowie i przeczuciem, że to nie był zwykły sen, obudziłam się jakiś czas temu, ale dopiero ten zapach, tak bardzo podobny, a właściwie taki sam jak ten z mojego snu, sprawił, że zaczęłam się niepokoić. Uznałam, że muszę to sprawdzić, więc cicho, aby nie zbudzić śpiących, prześlizgnęłam się do wyjścia. Gdy już miałam wyjść usłyszałam cichy głos Menca:
- Lacerta, gdzie idziesz?
- Muszę coś sprawdzić - szepnęłam. - Zostań tu.
Odwróciłam się i wyszłam z nory, a cichy szelest za mną poinformował mnie, że Menace mnie nie posłuchał, co nieszczególnie mnie zdziwiło. Delikatnie zaczęłam węszyć, a ten specyficzny zapach w tej samej chwili dotarł do moich nozdrzy, jednakże teraz jeszcze bardziej intensywny. Intruz jest blisko, przemknęło mi przez głowę. I nie pomyliłam się, gdy zza rozłożystej leszczyny wychodzi czarno- rudy wilk, którego widziałam we śnie.
- Widziałam Cię we śnie - powiedziałam, nie pomyślawszy, jak to może zabrzmieć, w tej samej chwili, w której Menc zapytał:
- Kim jesteś i czego tu chcesz?

[Menace? Daemon?]


* fragment jest parafrazą opowiadania Daemon’a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Netka Sidereum Graphics