Kolejny spokojny dzień z mego dość nudnego życia. Słońce wzeszło już dość dawno, ptaszki ćwierkały radośnie, a na niebie występowało zachmurzenie, wbrew któremu i tak było bardzo ciepło. Przeciągnęłam się powoli, po czym rozejrzałam po jaskini. Nie była duża, a obecność wielu półek skalnych, przeróżnych wielkości, bardzo mi się podobała. Podeszłam do jednej z nich, która była dla mnie czymś na typ stolika. Ze smutkiem odkryłam, iż w mojej miseczce z ziołami, takowych już nie ma. "No tak"-pomyślałam-"ostatnio zużyłam ostatnie...". Spojrzałam z niesmakiem na korytarz prowadzący do wyjścia z jaskini.
- No nic, choroba* nie wybiera. - powiedziałam sama do siebie. Lekki uśmiech zagościł na mym pyszczku, gdy ujrzałam swój pas z sakwami i doczepionym po prawej stronie łukiem. Broń postanowiłam odczepić, nie miałam ochoty na nic polować, a nikt mnie nie powinien zaatakować... raczej. Włożyłam do jednej z sakw mały zbiorniczek na wodę, a do drugiej pojemniczki na zioła. W trzeciej zaś wyczułam okrągły przedmiot. Pomacałam go łapą.
- Aa, no tak. Śmieszna, różowa kulka, która ma jakieś działanie ciekawe... - zamyślałam się, próbując sobie przypomnieć. Otrzepałam się, narzuciłam pas na grzbiet i wyruszyłam na poszukiwania.
Zioła nie rosły daleko, z ulgą zerwałam potrzebną ilość i napełniłam pojemniczki. Następnie wybrałam się nad wodospad, by nabrać nieco wody. Będąc na miejscu, zaciekawiły mnie Góry Gwieździstej Nocy. Spojrzawszy na niebo, dostrzegłam, iż to dopiero niewiele po południu, więc miałam czas na krótką przechadzkę po górach. Los chciał, że wyczuwałam zapach innego wilka w pobliżu. Wspięłam się po skałkach na dość równy teren, lecz w pewnej chwili łapa odjechała mi po trawie, przez co upadłam ciężko, z łapami rozstawionymi na wszystkie możliwe strony. Jęknęłam, po czym wstałam z lekkim zawrotem głowy. Potarłam łapą po czole, gdy nagle zdałam sobie sprawę, iż magiczna kulka o smakowitym zapachu lodów truskawkowych, wyśliznęła się z niedopiętej sakwy i sturlała w dół.
- O niee..! - pisnęłam, po czym z zaciśniętymi zębami ruszyłam w pogoń za różową perłą. Gdy zrobiło się stromiej, a ja sama straciłam uciekający przedmiot z oczu, wykonawszy niepewny sus w krzaki, wywróciłam się.
- Znowu... - westchnęłam z oburzeniem. Nie spodziewałam się, że grunt będzie tu aż tak nisko. Gdy wstałam ujrzałam jak wilk, którego zapach czułam, wsuwa kilka metrów od mnie, z ogromnym smakiem kulkę. I w tedy przypomniałam sobie jakie magiczne właściwości ma Agapalius**...
Przygryzłam wargę w oczekiwaniu, leżąc wciąż w dość komicznej pozycji. Wiedziałam, że na słowa "nie jedz tego!", jest już za późno. W myślach jedynie cisnęły mi się na język przekleństwa. Wilk ruszył powoli w moją stronę...
< Ktoś, z dobrym humorem i chęciami na komiczne kontynuacje? x3 >
*Choroba - Katana cierpi na niewydolność płuc. Pije wywar zrobiony ze specjalnych ziół i wody, by nieco to złagodzić.
**Agapalius - ''Działanie: Niezwykle ciekawy przedmiot. Pozwala rozkochać w sobie drugiego wilka na następne 5 dni.'' Jest to przedmiot ze sklepu, który Katana dostała za wykonanie questa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz