piątek, 30 listopada 2018

Od Sitri'ego - Quest Świąteczny #2

Tego dnia obudziłem się wcześniej niż zwykle. Siarczysty mróz dotarł nawet do najdalszego zakamarka jaskini przez co zmuszony byłem rozważyć jakiekolwiek działania zaradcze aby na przyszłość nie obudzić się ze szronem na uszach, albo kto wie w o wiele gorszych miejscach. Brrr! Zima to jednak upierdliwa pora roku. Pozornie cieszymy się, że spadnie śnieg ale tuż po świętach zaczynamy z tęsknotą wyczekiwać na wiosnę.
-Puk puk!- zaśmiała się Jung Yunge, która właśnie wkroczyła w moje skromne progi.
-Witaj Sitri! Wybacz, że tak wcześnie ale chciałam Cię prosić o pomoc. Jesteś zainteresowany ?
-Coś poważnego?- zapytałem, bacznie się jej przyglądając. Nie wiem dlaczego ale wilczyca wydawała mi się zadziwiająco zadowolona a wręcz radosna?
-Jak dobrze wiesz, święta tuż tuż więc wpadłam na pomysł aby zorganizować nam wspólną Wigilię. Nie chciała bym aby ktokolwiek spędził ten wyjątkowy wieczór sam, a szczenięta nie mogą się doczekać niespodzianek ukrytych pod choinką... I tutaj właśnie pomyślałam o Tobie! Gdybyś zajął się tą sprawą była bym niezwykle wdzięczna!- wyszczerzyła się jak nigdy dotąd, co jeszcze bardziej wzbudziło we mnie podejrzliwość. - Zgadzasz się? Jesteś moją ostatnią deską ratunku!
-Są jakieś szczególne wymagania?
-Niewielkie. Nawet ich nie odczujesz. Nie możesz odmówić, tyle szczeniąt na Ciebie liczy rycerzu!
-No to chyba faktycznie nie mam wyjścia.- westchnąłem lekko się uśmiechając. Nie miałem pojęcia, że właśnie zawarłem pakt z diabłem, który zrujnuje mi cały dzień.
-Świetnie! Pamiętaj, że nie ma odwrotu! Tak więc potrzebujemy dwie choinki: jedną taką piętnastometrową na plac główny watahy, obojętnie jakiego gatunku i drugą taką samą, najpiękniejszą w całym lesie do nowej izby głównej, którą w końcu będę miała zaszczyt otworzyć właśnie w Wigilię! Czy to nie cudowne?- zakrzyknęła uradowana, machając ogonem.- Sitri?
Patrzyłem na wilczycę nie do końca kojarząc co tu się tak właściwie stało. Jakimś cudem z jednego drzewka zrobiły się dwa, do tego gabarytowo nie dał bym rady tego przenieść w nienaruszonym stanie nawet gdybym był koniem pociągowym a żeby było śmiesznie, jedno z drzewek miało stać w centrum izby?! Szlak trafił idee przyniesienia maks półtora metrowego świerku, rosnącego nieopodal. Zamrugałem kilkakrotnie z niedowierzania po czym westchnąłem niczym największy męczennik tego świata.
-Zobaczymy co da się zrobić.
Rozpromieniona alfa podskoczyła radośnie, klasnęła w łapy i skierowała się do wyjścia. Tuż przed opuszczeniem jaskini, wzdrygnęła się nagle jakby właśnie przypomniała sobie coś ważnego, po czym odwróciła się i rzuciła przez ramię:
-Ozdoby czekają w kącie sali. Powodzenia!
Patrzyłem jeszcze przez kilka minut w kierunku pustego wejścia do jaskini. Że co proszę? Jakie ozdoby? Jeszcze przed sekundą miałem tylko zdobyć monstrualne choinki a teraz miałem jeszcze je ubrać?! Nie dość, że nienawidziłem kłujących igieł z całego serca to jeszcze taki numer... Oj zapamiętam sobie aby nigdy ale to przenigdy nie zawierać żadnej umowy z alfą kiedy jest w tak bajecznym humorze. Po raz ostatni dałem się wkopać!
-Za jakie grzechy...- westchnąłem zbierając się z jaskini.- Samo się nie zrobi.

Wyłoniwszy się z jaskini, skierowałem się do pierwszej lepszej jaskini sąsiada. Wszystko wszystkim ale zastrzeżeń co do tego abym walczył z chaszczami w walce jeden na jeden nikt nie wysunął, tak więc rozsądniej było to robić w grupie. Pierwszym i jak się szybko przekonałem, najgłośniejszym pomocnikiem został Nibo. Odkąd zaproponowałem mu współpracę, basior rozpromienił się szatańsko niczym Jung Yunge a do tego, zaczął śpiewać świąteczne piosenki, przez cały okres poszukiwań Theor'a i Levithana. Tak więc we czwórkę ruszyliśmy w głąb lasów aby znaleźć wymagane drzewka. Błąkaliśmy się po nim jakieś trzy godziny, szukając drzewka spełniającego wymagania. Jednakże nie było to wcale takie łatwe jak nam się wydawało, ponieważ potencjalne choinki albo były krzywe, albo posiadały kilka odstających w różnych kierunkach czubków, albo zostały zmasakrowane przez zwierzęta. Winnych przypadkach gaduła Nibo protestował, że za taką choinkę sami zawiśniemy jako ozdoby albo, że jest to herezja dla jego oczu czy też co my sobie wyobrażamy uznając taki wiecheć za choinkę idealną. Tak więc szukając drzewka perfekcyjnego, zmuszeni byliśmy po raz pięćdziesiąty słuchać Last Christmas. Nie mając sił słuchać go dłużej, zwiększyliśmy zakres poszukiwań aby ratować swoje biedne uszy, więc najzwyczajniej w świecie szliśmy w szeregu w dużych odstępach.
- Last Christmas, I gave you my heart. But the very next day you gave it away. This year- urwał serenadę, krztusząc się śniegiem. Theor nie wytrzymał i w końcu zrobił to o co każdy z nas z osobna modlił się w duchu.- Za co to?!
-Za katowanie tejże pieśni do porzygu!- warknął wściekle.- Uszy mi więdną więc jak nie przestaniesz to Cię w tej zaspie zaraz zakopie i to definitywnie będą Twoje ostatnie święta.
-Co myślicie o tym drzewku?- przerwałem im kłótnie, wskazując łapą na gigantyczny, gęsty, rozłożysty i na szczęście idealny okaz jodły kaukaskiej.
-Na brodę Świętego Mikołaja! W końcu znaleźliśmy to jedyne drzewko!- zakrzyknął Nibo. Przysiągł bym, że na widok tego krzaka miał w oczach serduszka.
Ja zająłem się ścięciem choinki a Levithan delikatnie za pomocą swoich mocy położył drzewko na śniegu. Z kolei Nibo wraz z Theor`em ciasno związali gałęzie drzewka abyśmy mogli bez większych przeszkód przetransportować je do watahy. Cała akcja poszła sprawnie i gładko, przez co zaczęliśmy mieć nadzieję, że z drugim mniej ważnym drzewkiem lepiej sobie poradzimy. Niestety podczas srogi powrotnej nasz niereformowalny bard ponownie zaczął katować świąteczną piosenkę. Kiedy dotarł do słów: All I want for Christmas is you, nie wytrzymaliśmy jego wokalu. Związaliśmy basiora dokładnie, zwracając szczególną uwagę na najgłośniejszy organ jego ciała zwany pyskiem, po czym przewiesiliśmy go niczym worek na pniu drzewa i transportowaliśmy w ciszy w kierunku watahy.
Niespełnionego piosenkarza uwolniliśmy dopiero przed wejściem do izby głównej. Ledwo to zrobiliśmy a nasze uszy zostały zaatakowane niezdarnie śpiewnymi słowami piosenki Jingle Bells. Nie wierzyłem że wilk jest w stanie tak długo zdzierać gardło i mieć przy tym tyle radości. Moi towarzysze z kolei prawdopodobnie marzyli o tym aby lokalny odpowiednik Kakofonixa w końcu stracił głos i dał im święty spokój. Wnieśliśmy więc choinkę do Izby, nie chcąc tracić więcej czasu a niewyżyty artysta Nibo od razu zaprosił do zabawy w ubieranie choinki wszystkie szczeniaki. Młodziki okazały się o wiele bardziej kompetentne w tejże kwestii niżeli pieśniarz, który sam z siebie zrobił drugą choinkę.
-No Panowie, choinka zapiera dech w piersiach!- ekscytowała się alfa.
-Jeszcze nie! Jeszcze Gwiazda na czubek!- zakrzyknął Nibo, niezgrabnie szukając możliwości zamontowania najważniejszej ozdoby.
Odwróciliśmy się wraz z Theor`em i Levithanem w celu przytaszczenia kolejnego drzewka na plac główny kiedy usłyszeliśmy wołanie o pomoc. Zerknąłem przez ramię w kierunku Nibo, który źle obliczył trajektorię lotu i utknął w połowie choinki tak, iż tylko wystawał z niej jego tyłek i machający nerwowo ogon.
-Nie dość, że przynieśliśmy choinkę, to jeszcze z wbudowaną pozytywką.- zaśmiał się Theor.- Szkoda, że bez wyłącznika i z wiecznie pełnym akumulatorem.
Drugą choinkę przynieśliśmy już we troje, pozostawiając barda w drzewku, gdzie jego miejsce.


*Nie miałem na celu obrazić żadnego wilka tak więc, traktujmy tę przygodę jako żart i rozgrzewkę przed prawdziwymi świętami xd Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Netka Sidereum Graphics