niedziela, 20 stycznia 2019
Od Sagitty
Ten dzień zaczął się pięknie. Było dość ciepło jak na zimę, oczywiście. Padał także śnieżek, co dodawało uroku Osadzie. Postanowiła przejść się po lesie i może nawet upolować jakiegoś zająca. Niestety nie zaszłam daleko, a już utknęłam w zaspie. I co najdziwniejsze nie wiem, jak to się stało, bo najpierw wbiegłam do lasu, a potem puff i utknęłam w zaspie i to w niezbyt dobrze znanej części lasu. Hmm, to było dziwne. Z trudem wygrzebałam się z białej grudy i zaczęłam rozglądać się po okolicy. Zorientowałam się, że jestem gdzieś koło Jeziora Trzeciej Nocy. Byłam w szoku, bo nie wiedziałam, jak udało mi się tak szybko znaleźć w tym miejscu. Jak przez mgłę pamiętałam, że biegłam po lodzie. Wcześniej myślałam, że była to jakaś kałuża. Chociaż skąd w środku zimy kałuża? Teraz uznałam, że mogła to być rzeka, przecinając terytorium watahy. A skoro pamiętałam (a przynajmniej tak mi się wydawało) to raczej nie mogłam się tu teleportować. Czy istnieje możliwość, abym faktycznie tu przybiegła? Chciałam to sprawdzić i zaczęłam biec w kierunku Osady, jak mogłam najszybciej. Niestety nic się nie stało i po chwili biegu byłam tak wykończona, że musiałam przejść do truchtu. Do Osady Głównej dotarłam zziębnięta i zmęczona. Postanowiłam od razu pójść do jaskini i się położyć. Uznałam, że o mojej przygodzie mogę pomyśleć później.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz