Na terenach watahy zawitały pierwsze mrozy, przynosząc ze sobą spory balast w postaci śniegu. Nie powiem ażebym był z tego faktu wybitnie zadowolony jednakże to zawsze jakaś odmiana. W końcu biały puch przykrył wszechobecne błota i przegniłe liście, sprawiając iż las wyglądał niczym posypany cukrem pudrem. Uśmiechnąłem się pod nosem, przypominałem sobie jak kilka lat temu w niemalże identycznych warunkach ścigałem się po zamarzniętym jeziorze z kompanami. Ahh to były czasy! Wziąłem kolejny głęboki oddech, gdy nagle ... oberwałem śnieżką!
-Mam Cię Oriabi!- zakrzyknął czarno-czerwony wilczek wyskakując zza krzaków.-Oj... Prze-przepraszam?- zająknął się.
Spojrzałem na niego srogo, marszcząc brwi. Czyżbym znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie? Nie zdążyłem nawet nabrać śniegu w łapy gdy oberwałem kolejnymi śnieżkami w plecy. Obróciłem się w kierunku napastnika, który jak się okazało nie pracował w pojedynkę. Teneko wraz z Oriabi właśnie przypuszczały atak na młodego samca a przy okazji na mnie. Nie czekając na jakiekolwiek zaproszenie, dołączyłem do zabawy. Wskoczyłem za pobliską zaspę gdzie po kilku sekundach zawitał także Elver, wyraźnie zbombardowany przez wilczyce. Rozchmurzyłem się, nabierając coraz większej ochoty na zabawę. Cóż, aż tak stary jeszcze nie jestem, ha!
-Nasza męska duma właśnie została wystawiona na próbę. Nacieramy w ramach odwetu?- zapytałem z uśmiechem zdezorientowanego szczeniaka, na co ten kiwnął głową zadowolony.
Wyrównawszy szansę przystąpiliśmy do ataku. Ja natarłem od frontu a młodzieniec w tym samym czasie skradał się na terytorium wroga ażeby zaatakować od tyłu. Kiedy dotarł do określonej pozycji rozpoczęliśmy ostrzał z dwóch stron, przez co damy zmuszone były się wycofać w głąb lasu. Walczyliśmy ładnych parę godzin, na zmianę bawiąc się w podchody niczym partyzanci na polu bitwy, jednak kiedy zaczęło się ściemniać, postanowiliśmy zawrzeć chwilowy sojusz. Umówiliśmy się na kolejną bitwę, tym razem chcąc zaprosić do zabawy jeszcze więcej wilków aby zwiększyć poziom radości do maksimum. Odprowadziłem Teneko wraz z maluchami do jaskini po czym udałem się na spoczynek. Jutro miała rozegrać się kolejna, większa bitwa, w której prawdopodobnie weźmie udział cała wataha. Ciekawe czy los będzie nam sprzyjał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz