piątek, 14 grudnia 2018

Od Jung Yunge - Szum 1, #1

Chłodny, spokojny dzień. Od kilku dni prószy śnieg, który delikatnie szczypie Jung Yunge, alfę tutejszej watahy w opuszki, z każdym kolejnym krokiem nasilając się. Rozgląda się dookoła - las wygląda naprawdę ładnie, gdy otuli go biały puch. Po wzięciu głębokiego oddechu odczuwa, jak mroźny jest dzień. Wadera wypuszcza siwą parę z nozdrzy, po czym czuje jak dreszcz ogarnia Jej drobne ciało. Jung nie przepada za zimą, bardzo łatwo marznie.
Ostatnimi dniami niespokojne sny nękają samicę bardziej niż ostatnio, co odbija się na Jej funkcjonowaniu. Można dostrzec, iż jest delikatnie osowiała, oraz mogłoby się także wydawać - iż mniej czujna. Momentami, jeżeli lubisz samotnie powędrować po miejscach watahy gdzie wiele wilków raczej nie zagląda, można dostrzec jak alfa ucina sobie drzemki, a to na gałęzi pewnego drzewa, a to na jakiejś półce skalnej.
Niedawno dobry przyjaciel wadery - Levithan - przyniósł do niej samej poszkodowanego dość wilka. Był to nikt inny jak Sitri, a więc Jung Yunge nie odczuła aż tak ogromnego zdziwienia faktem, że przy Levithanie coś mu się stało. Samica czując w tedy własną słabość jedynie nadzorowała oględziny szamanów, medyka jak i zielarzy, który starali się pomóc basiorowi. Alfa dostrzegła, iż moc od dawna skrywana w głębi serca Levithana zadziałała i tutaj, na wnętrzu potężnego basiora.
Wstała ociężale i bez słowa oddaliła się tam, gdzie ponosiły ją łapy. Siedząc przed potężną lipą w lesie, podszedł do niej basior, którego serce choć delikatnie pokruszone - wciąż dobre, troskliwe.
- Mam wrażenie, że coś jest z Tobą nie tak. - stwierdził, przysiadając się przy prawym boku wadery.
- To te sny. Nie wiem czym są, co znaczą i dlaczego w ogóle.. eh - westchnęła wadera ciężko, jakby ze szczyptą nadziei, że wdechem wyrzuci z głowy wszystkie myśli, które ją wręcz przytłaczały.
- Może pora podążyć za krukiem ze snów? - odparł po chwili Levithan.
- Być może, lecz co jeżeli tam nic nie ma? - spojrzała na niego wzrokiem mającym wręcz charakter prośby. Co jeżeli wadera naprawdę potrzebowała pomocy?
- Zawsze można sprawdzić. - odparł samiec polizawszy Jung po czubku ucha.
- Masno ni. - prychnęła delikatnie wadera, jakby myślami była z innym świecie, a ciałem w jeszcze innym.
- Tylko musisz zdecydować kogo wybierzesz ze sobą w wędrówkę. - zaznaczył basior, choć odpowiedź Jego drogiej przyjaciółki była już mu dobrze znana...
- Sama. - odparła stanowczo alfa.

Levithan mógł jedynie spojrzeć na waderę błagalnie. Czyn ten może okazać się nieodpowiedzialny, a bynajmniej pewne jest, że byłby wręcz ryzykowny. Niestety Levithan znał Jung Yunge od dziecka. Samica była zawsze uparta, często stawiała na swoim i dążyła do tego, co we własnej głowie ustaliła. Nie słuchała bardzo często nikogo, oraz będąc niespełna rocznym szczenięciem uciekała poza tereny watahy w której przyszła na świat. Wbrew cechom typowej, nieusłuchanej nastolatki, wadera okazała się być wierną przywódczynią, oraz niezwykle silną psychicznie jak i fizycznie samicą.


Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Netka Sidereum Graphics