Idąc spokojnym tempem podziwiałem ośnieżony las. Kto by pomyślał, że przez coś tak zwykłego jak śnieg, ten las może się aż tak przemienić. W niedalekiej odległości dostrzegłem choć jedno ujście z wodą, która nie przemieniła się jeszcze w lód. Schyliłem się, aby nawilżyć gardło. Podczas rozkoszowania się przyjemnie zimną wodą, wyczułem zapach, który już kojarzyłem, lecz nie do końca znałem. Wyprostowałem się i powoli obróciłem. Na odległość około siedmiu metrów stała niewielkiej postury wadera, o jasnym kolorze futra. Tym, co zwróciło mą uwagę był ogon, a raczej trzy ogony.
- Hmm... - mruknąłem.
- Halo? Kim jesteś? - zapytała niepewnie, przystępując z nogi na nogę. Zimno Jej, czy się obawia? Mnie? Tfu.
- Levithan. Jeden z tutejszych członków watahy, a Ty jeżeli dobrze kojarzę także należysz do naszych szeregów. - uśmiechnąłem się delikatnie, chcąc nieco sprawić, by wadera nie była aż taka spięta.
- Fakt. Jestem Nimdhir. - wadera podeszła dwa kroki bliżej.
- Masz ciekawe ogony. - wypaliłem wprost. Sam nie wiem co mnie posunęło do tego, lecz odczułem potrzebę poznania istoty tejże niespotykanej cechy.
- Oh - odwróciła głowę, by sprawdzić co mam na myśli. - są po prostu trzy.
- Masz tak od urodzenia, tak? To bardzo ciekawe. - powiedziałem z typowym dla siebie spokojem.
< Nimdhir? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz