- L-Lupo j-ja... - zająkałam się na chwilę. - ...Nie wiedziałam. To brzmi bardzo tandetnie. - uśmiechnęłam się słabo. - Zgrywam taką wściekłą prawie cały czas. Coś się chyba ze mną dzieje. Co nie? - spojrzałam na basiora.
- Nie wiem. Nie znam cię na tyle długo w sumie. - chyba się zamyślił.
- Mama powiedziała mi kiedyś, że miałam napad agresji, jak byłam mniejsza.
- Hmm? - spojrzał na mnie.
- Warczałam, krzyczałam, jakby coś mnie opętało i waliłam łapami o skałę naszej jaskini. - wbiłam wzrok w podłogę.
W końcu nie wytrzymałam. Wstałam i podeszłam do Lupo. Z moich oczu poleciały łzy i wtuliłam się w niego, będąc świadoma, że może mnie odtrącić, jednak potrzebowałam takiego gestu, nawet jeśli to ja go wykonam.
- Przep-praszam. Jestem taka głu-upia, że się na c-ciebie wkurzyłam. - w przerwie od moich szlochów, udało mi się tylko to powiedzieć, po czym zatopiłam pysk w jego futrze, czekając na dalszy obrót historii.
<Lupo? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz