- Ups. Przepraszam. - Zaśmiała się wilczyca, siadając na śniegu. - Sorka, nie chciałam się zaśmiać.
Spojrzałem na nią skołowany. Samica była biała, z niebieskimi elementami na łapach i ogonie. Całości jej obrazu dopełniały oczy w kolorze dojrzałych jabłek oraz szeroki uśmiech. Na pierwszy rzut oka wydawała się niegroźna, jednak coś sprawiało, że czułem się w jej pobliżu trochę niekomfortowo. Jakby aura, która zdawałą się kłócić z moją. Nabrałem ochoty, aby jak najszybciej wydostać się z tej sytuacji.
- Nieważne. - Mruknąłem i wzbiłem się ponad ziemię, gdy nagle poczułem, jak wadera chwyta mnie za łapę.
- Zaczekaj! - Zawołała, ściągając mnie na ziemię. - Jesteś nowy, prawda? Jak masz na imię? Ja to Oriabi.
- Kaze. - Odpowiedziałem krótko.
Wilczyca chwilę przypatrywała mi się, machając ogonem na lewo i prawo. Wydawała się zadowolona, może nawet szczęśliwa, choć nie byłem w stanie rozszyfrować z jakiego powodu. Nie potrafiłem jej do końca zrozumieć i dość szybko doszedłem do wniosku, że być może nawet nie powinienem próbować. Kto wie, czy to nie zakończy się dla mnie jedynie migreną.
- Cóż, skoro to wszystko to ja już pójdę. - Powiedziałem, chcąc wyminąć waderę, ta jednak ponownie mnie zatrzymała.
- Jesteś ranny. - Stwierdziła, przyglądając się ranie na moim skrzydle.
Odsunąłem się o krok. Moja strefa komfortu została już przez nią wystarczająco naruszona, kiedy ta nagle na mnie spadła. Spojrzałem na ranę, z której ponownie zaczęła wyciekać krew, która barwiła śnieg na czerwono.
- To nic takiego. - Odparłem, odwracając wzrok i zastanawiając się, czy kiedykolwiek dane mi będzie po prostu sobie pójść.
- Mój brat może to opatrzyć. Chodź, zaprowadzę cię do niego. - Powiedziała wesoło Oriabi, machając łapą, bym za nią podążał.
Przewróciłem oczami i ruszyłem za waderą, zastanawiając się jednoczenie, dlaczego tak właściwie się na to godzę. Po drodze samica sporo mówiła, a uśmiech niemal nie schodził z jej pyska. Było to trochę męczące, a zarazem nieco odświeżające, gdyż dawno nie spotkałem nikogo równie żywego. Z czasem ta jej wesoła aura przestała być tak przytłaczająca i zdecydowałem, że być może warto zamienić jej dotychczasowy monolog w faktyczną rozmowę.
- Więc... twój brat jest medykiem? - Zapytałem, aby upewnić waderę w tym, że słucham jej słów.
- Mhm. - Potwierdziła ze skinieniem głowy Oriabi.
- A ty? Czym się zajmujesz?
<Oriabi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz