Wstałam sobie rano. Mróz opatulił moje ciało. Zrobiłam się trochę głodna, więc poszłam na polowanie. Odwiedziłam jeszcze brata, a potem pobiegłam na patrol. Pogadałam sobie trochę z Volans'em, a potem rozeszliśmy się w różne kierunki. Rozglądałam się i nie było nic specjalnego. Wspięłam się na drzewo i stamtąd też obserwowałam, ale urwała się gałąź i spadłam w zaspę śnieżną. Szybko z niej wyskoczyłam i otrzepałam się ze śniegu. Rozejrzałam się, czy nikt mnie nie zobaczył i lekko się zawstydziłam. Masakra normalnie. Mroźny wiatr nie ułatwiał też sprawy. Za bardzo się chciałam przed kimś popisać czy co? W każdym razie jednak postanowiłam się przejść. Nie zrezygnowałam jednak z wchodzenia na drzewa. Kto to widział, żeby wilk skakał po drzewach? A jednak. Nuciłam sobie jakąś piosenkę. Elver mówił mi, że ładnie śpiewam. Trochę się wstydzę przed kimś śpiewać. To jakby takie niezręczne, szczególnie kiedy kogoś nie znam. Wracając do skakania po drzewach, to skoczyłam i było zbyt ślisko, więc zsunęłam się i upadłam na kogoś. Poczułam lekki warkot pod sobą i futro. Otrzepałam z pyska śnieg i szybko i zwinnie zeszłam z wilka.
- Ups. Przepraszam. - lekko się zaśmiałam. - Sorka nie chciałam się zaśmiać. - usiadłam na śniegu.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz