- Hej? - zmierzył mnie podejrzliwym spojrzeniem, tak jakbym lada moment miała wyparować. Okay, chyba powinnam była zaczepić go dyskretniej.
- Nowy w watasze? - zagaiłam w zasadzie nadal zastanawiając się jak zacząć tę rozmowę.
- Watasze? - wycedził przez zęby, jakby nie dowierzając własnym uszom.
Hm, a więc to ktoś z zewnątrz. Cóż, skoro już tu zawitał i nie ma złych zamiarów (a przynajmniej nie wygląda na takiego co ma) chyba wypadałoby go jakoś ugościć.
- Tak, watasze - potwierdziłam uniósłszy głowę, jednak i to nie przyniosło oczekiwanego efektu, gdyż basior mierzył zdecydowanie o paręnaście centymetrów więcej ode mnie (jak większość wilków zresztą, ale mniejsza z tym) - Rozumiem, że jesteś sam, tak?
- Ym, cóż, powiedzmy... - odwrócił się na moment, najwyraźniej trochę zakłopotany falą zadawanych pytań, by po niedługiej chwili znów zwrócić wzrok w mym kierunku - Jestem Kaze. - na jego pysku wykwitło coś w rodzaju delikatnego uśmiechu, co utwierdziło mnie w przekonaniu, iż nie przybył z żadnego wrogiego klanu czy czegoś w ten deseń. W zasadzie, jako wojownik powinnam być chyba bardziej nieufna w stosunku do obcych, ale napotkany osobnik naprawdę wydawał się sympatyczny, tak więc postanowiłam wysunąć pewną propozycję.
- Riley - odwzajemniłam uśmiech - Nie zrozum mnie źle, lecz wyglądasz na zmęczonego. Może chciałbyś spędzić dzisiejszą noc z naszą watahą? Oczywiście, musielibyśmy ustalić to wcześniej z Alfą, ale znając Yung raczej powinna się zgodzić.
Kaze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz