sobota, 24 listopada 2018

Od Volansa

Był ciepły jesienny wieczór, gdy postanowiłem przejść się na spacer. Mama pozwoliła mi iść, ponieważ jeszcze dużo wilków kręciło się po Osadzie, nie było również mojego rodzeństwa, co akurat w przypadku mojego brata nie było niczym nowym, bo on zawsze się gdzieś szlaja. Jednak nieobecność mojej siostry była dość niezwykła. Zwykle razem wędrowaliśmy i bawiliśmy się wspólne, teraz jednak sama gdzieś poszła. Pewnie do Katany, która uczyła ją łucznictwa. Cóż, jak to mówią, nomen omen*.
Gdy znalazłem się po drugiej stronie jaskiń, usiadłem na leżącym tam głazie i obserwowałem latające mi nad głową ptaki. Chciałbym kiedyś latać jak one!
Usłyszałem wołającą mnie mamę, więc pewnie Saga i For już wrócili. Zamiast jednak zeskoczyć, postanowiłem wyobrazić sobie, że jednak umiem latać i pójść aż do końca kamienia z zamkniętymi oczami. Po kilku krokach jednak nie czułem już zimnej powierzchni skalnej ani trawiastego gruntu. Spojrzałem w dół, okazało się, że znajduje się kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią! Byłem tak zaskoczony, że przestałem się koncentrować i spadłem. Otrzepałem się jednak i pobiegłem do wołającej mnie mamy, aby opowiedzieć jej, co mi się przydarzyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Netka Sidereum Graphics