sobota, 30 czerwca 2018

Od Riley do Levithana

Panią. Wow, cóż za uprzejmość. Przyznaję, miło mnie tym zaskoczył, zważywszy na to, że ostatnimi czasy miałam okazję spotykać praktycznie same chamskie basiory, którym słowa "dziękuję" czy "poproszę" raczej były zupełnie obce. Dopiero po chwili milczenia, złapałam się na własnym chamstwie i uniósłszy pysk ku górze odparłam:
- Nic się nie stało, to ja powinnam była bardziej uważać... - mruknęłam, bez dłuższego zastanowienia po prostu wymijając samca. Szczerze powiedziawszy, nie w głowie mi teraz były pogaduszki, zwłaszcza, że nieszczęsny żołądek już od bladego świtu dawał o sobie znać. Skrzywiłam się słysząc wydobywające się z brzucha ciche burczenie, któremu towarzyszyło nieprzyjemne uczucie pustki pokarmowej - Zamknij się... - wysyczałam właściwie sama do siebie, nawet nie zastanawiając się nad tym, czy ktoś mógłby to zauważyć. Mówiąc ktoś mam oczywiście na myśli wilka. Owy osobnik z bliżej nieznanych mi przyczyn przez cały ten czas... Szedł za mną (co prawda w odstępie paru metrów, no ale szedł). Dziwne.

Levithan? ^-^

Od Levithana

Od mojego dołączenia do watahy nie minęło wiele czasu. Jung jest moją dawną przyjaciółką, a ja sam nie mam pojęcia jak to się stało, że po tylu latach nasze drogi znów sprawiły, że jesteśmy w jednej watasze. Ba, nie byle jakiej watasze, bo prowadzi ją właśnie Jung Yunge!
Wybrałem się do wodospadu, w celu zaspokojenia oczywistych potrzeb. Przysiadłem ze spokojem nad brzegiem jeziora i delikatnie zacząłem pić życiodajny płyn. Lekki, ciepły wiaterek delikatnie smyrał moje futro. Zbliżają się gorące dni, eh. Położyłem się. Me oczy powoli zaczęły się zamykać, a dźwięk spadającej wody niezwykle mnie relaksował. Nawet nie wiem kiedy, przysnąłem.
Obudził mnie głośny szmer krzaków kilka metrów za mną. Z lekko przymrużonymi jeszcze oczami, zacząłem słuchać. Były to kroki wilka. Podniosłem się powoli, a następnie ruszyłem za dźwiękiem. Przeskoczyłem krzewy i ledwo wyhamowałem przed winowajcom hałasu. Była to wadera, która patrzyła na mnie wielkimi oczami, wyraźnie odchylona do tyłu. Rozumiem ją, sam bym pewnie lepiej nie wyglądał gdyby ktoś niespodziewanie wyskoczył prosto na mnie z jakiś krzaków.
-Przepraszam panią-odpowiedziałem ze spokojem, robiąc krok w tył aby wadera miała przestrzeń.

< Któraś z pań? c: >

Od Jung Yunge

C.d. opowiadania Riley

Ucieszyła mnie odpowiedź Riley. Wręcz można rzec, że dzięki niej otrzymałam kopa do działania. Razem z towarzyszką ruszyłyśmy w stronę serca watahy, w którym to mieści się pełno jaskiń, aby wadera mogła wybrać swoją i się zadomowić.
-Raczej nie stawiam na to, że wataha będzie liczna. Jeżeli nawet, to terytorium jest na tyle ogromne, że każdy wilk będzie mógł uciec w zaciszne miejsce -zaśmiałam się.
-To dobrze -odrzekła Riley.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, ale nim się obejrzałyśmy, byłyśmy już w głównej osadzie. Ciemno-futra wadera ze spokojem zaczęła przemierzać jaskinie i szukać tej, w której pragnie się ugościć. Ja zaś zwabiona jeszcze jednym, a nawet dwoma obcymi zapachami, poinformowałam Riley, że idę na obchód i tak też zrobiłam.
Idąc lasem zwolniłam kroku. Ciepłe słoneczne promienie zaczęły przedostawać się przez korony drzew, ocieplając moje futro. Zbliżał się wieczór, a o zmęczeniu nie było nawet mowy. Podniosłam wyżej głowę, nabierając nosem wyraźne zapachy. Wspaniałe, woń lasu, stworzeń w nim żyjących, oraz ten szum wody z rzeki... Otworzyłam oczy, zdając sobie sprawę, że znów marzę i nie patrzę pod nogi. Przed mną widniał spokojny nurt rzeki. Wybrałam jedno z węższych miejsc i ze spokojem przeskoczyłam na drugą stronę. Zapach dwóch wilków był wyraźniejszy, a moje ciało delikatnie zaczęło się napinać. Będzie dobrze, Jung, co się martwisz. Twoja tułaczka się już skończyła, tutaj możesz zostać już do końca swoich dni. A, no i nie jesteś sama. Weź się w garść!



piątek, 29 czerwca 2018

Od Riley do Jung Yunge

Szczerze powiedziawszy, zaskoczyła mnie propozycja nowej znajomej. Przyznaję, od dawna zastanawiałam się nad ułożeniem sobie życia, założeniem rodziny i w ogóle o stabilizacji, ale nie sądziłam, iż okazja ku temu nadarzy się tak nagle i tak szybko.

- To bardzo miłe z twojej strony... - zaczęłam, ale głos jakby utkwił mi w gardle, poruszony przez dziwne, nieznane dotąd uczucie. Może powinnam zaufać tej waderze? Może warto zaryzykować, przestać w końcu uciekać? Sama nie wiem, czy lepszy jest los wędrowca uwięzionego w spirali wiecznej tułaczki, czy też nudny żywot w otoczeniu bliskich. Zapewne dla większości osób wybór w tej sytuacji byłby niezwykle prosty, ja jednak jestem skłonna rozważyć jedną i drugą opcję, zwłaszcza że żadna z nich nie zdawała mi się teraz być tą właściwą. Dopiero po dłuższej chwili do mnie dotarło, iż przez ten cały czas, gdy tak sobie układałam w łepetynie plan na dalsze życie, biedna Jung Yunge wyczekiwała zniecierpliwiona na odpowiedź. Brawo, Riley. Teraz to cię na pewno uznała za nienormalną, a o samym dołączeniu do jej watahy, to już możesz sobie tylko pomarzyć.

- A więc? - wilczyca podniosła na mnie wzrok, w oczekiwaniu na wciąż nieotrzymaną odpowiedź. Wow, podziwiam jej cierpliwość.

- No cóż... - speszyłam się nieco, zastanawiając się nad tym, co powinnam jej odpowiedzieć, bo z jednej strony bardzo chciałam zostać tu dłużej i móc ją lepiej poznać, z drugiej zaś miałam świadomość tego, że po tylu miesiącach spędzonych samotnie mogę zwyczajnie nie odnaleźć się w wilczej społeczności - Jeśli mogę, to z chęcią dołączę do watahy - odparłam z szerokim uśmiechem na pysku.



Jung Yunge? ^-^

wtorek, 26 czerwca 2018

Od Jung Yunge do Riley

Od rana spacerowałam po lesie, napawając się radością jaką sprawia mi to miejsce. Te wszystkie zapachy, ta cisza, ten spokój.. ta sylwetka. Przystanęłam. Na wprost mnie, w lekkiej odległości, spoglądał na mnie zarys wadery o ciemnym futrze. Stała jak posąg, zaczęłam wyczuwać delikatne napięcie między moim wzrokiem, a Jej. Moje opuszki delikatnie dotknęły ziemi, powoli i cicho podeszłam kilka kroków w przód. Zaobserwowałam, że wadera delikatnie cofa prawą tylną nogę. Całe zajście zaczynało się dłużyć, więc podjęłam decyzję. Zaczęłam znów iść do przodu. Ku mojemu zdziwieniu, samica nie zaczęła uciekać.
-Witaj-odezwałam się przystając w odległości półtorej metra od wilczycy.-Co Cię tu sprowadza?
-Łapy-odpowiedziała ze spokojem.

Następnie padła wymiana odpowiedzi na pytanie "jak Cię zwą?", z których dowiedziałam się, że moja rozmówczyni nosi imię Riley. Kolejne zdania dotyczyły tego gdzie się znajduje, dlaczego i w jakim celu. Zaproponowałam spacer, gdy atmosfera wyraźnie zaczęła robić się luźniejsza.
-Więc, Riley-zaczęłam-Proponuję Ci pozostanie tutaj, oraz wspólnie ze mną budowanie watahy. Co o tym myślisz?

//Riley? Aj wena uciekła w połowie ;-;

Od Riley do Jung Yunge

Odetchnąwszy głęboko, z rozkoszą zmrużyłam oczy, napawając uszy świergotem ptaków koncertujących wśród koron pobliskich drzew. Cóż za cudowne miejsce! Aż dziw, że na świecie jeszcze istnieją takie krainy... Ej, Riley! Dziewczyno, nie daj się zwariować! To że coś wygląda na piękne i teraz czujesz się błogo niczym skowronek wyfruwający po raz pierwszy z gniazdka, wcale nie oznacza, iż nie czyha tutaj na ciebie jakieś niebezpieczeństwo. Tia, nie ma to jak nieustannie uciszać dudniący w głowie, nachalny optymizm.
Zgrabnym susem przeskoczyłam porośnięty mchem pień, mknąc przez przepełniony rozmaitymi zapachami las, który aż prosił się, by zwiedzić jego każdy zakamarek. Ku memu zaskoczeniu w oddali dostrzegłam czyjąś sylwetkę. Bez wątpienia był to wilk. Stanęłam niczym potraktowana zaklęciem drętwoty z książki J.K. Rowling, zastanawiając się, czy podejść bliżej, czy raczej brać nogi za pas.

Jung Yunge? ^^

Nowy członek watahy - Riley!


Z przyjemnością pragnę powitać Riley! Mam nadzieję, że zapiszesz z nami jak najdłuższą historię.

środa, 20 czerwca 2018

Otwarcie watahy

Z dniem 23.06.2018, godz. 23:13 otwieram oficjalnie watahę! 
Zapraszam gorąco zbłąkane łapki do dołączenia c:

Z czasem zostaną dodane ciekawe zakładki, kilka słów o klimacie panującym w watasze, porach roku etc., oraz chat. 
Netka Sidereum Graphics