- Pragniesz cukru? - zapytał szybko, podchodząc do mnie z filiżanką.
- Dziękuję, nie słodzę. - uśmiechnęłam się. Absolem usiadł obok mnie, popijając gorący napój.
- Jak się sprawy miewają? - spytał między jednym łykiem, a drugim. Spojrzałam w swoje odbicie w herbatce.
- W zasadzie, to średnio bym rzekła. Tracimy wilki w szeregach, szczególnie z ostatniego pokolenia, mróz wypędza z okolicy zwierzynę, owoce nie śmią myśleć o zaczęciu rośnięcia przez to zimno, a cała wataha nie jest gotowa na żaden atak. W przypadku gdyby sfora utraciła głowę 'królestwa', to czeka watahę bezkrólewie. - westchnęłam. - Nie sądziłam, że zarządzanie własną watahą może być tak... problematyczne?
Samiec pokiwał ze zrozumieniem głową. Wzięłam łyk herbaty.
- Spodziewałam się małej grupki wilków, która będzie niczym rodzina, a tutaj przez nasze szeregi przechodzi ich spora ilość, a każdy wilkiem do drugiego wilka. - zaśmiałam się z westchnieniem. - Ciężko ogarnąć to samemu.
< Absolem? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz