poniedziałek, 23 lipca 2018

Od Riley do Levithana

Przez dłuższą chwilę starałam się ogarnąć co się właściwie dzieje, a zważywszy na to, że jeszcze niedawno leżałam uwięziona gdzieś w ciemnej, wilgotnej jaskini, tym bardziej zaistniała sytuacja nieco mnie zaskoczyła. Jednak nie to było teraz najważniejsze. Spojrzałam z niedowierzaniem na basiora, chcąc się upewnić, iż to nie jest sen, a on faktycznie jest obok.
Nieoczekiwanie przyjaciel przysunął się bliżej przytulając mnie mocno do siebie - Żyjesz... Bałem się, że cię straciłem... - wyszeptał. Ze łzami w oczach wtuliłam głowę w jego szyję od której biło niebywałe, kojące ciepło. Był tu. Naprawdę tu był. Czułam się przy nim tak dobrze, chciałam by ten moment trwał wiecznie... No, ale niestety nie trwał, bo nie byłam w stanie pohamować się z pytaniem.
- Co się właściwie stało? - popatrzyłam pytająco na Levithana, na którego pysku w reakcji na mą wypowiedź wykwitł bohaterski uśmiech. No jasne - O, nie! Tylko nie mów że... - wyjąkałam zmieszana, a głos stanął mi okoniem w gardle.
- Spokojnie, już jesteśmy bezpieczni - rzekł kładąc się na trawie obok mnie, jednak obróciłam pysk starając się uniknąć jego zatroskanego wzroku. Było mi ch*lernie głupio, że to wszystko się tak potoczyło, znaczy się, jestem pełna podziwu dla Levithana i jego odwagi, ale wkurza mnie to, iż ktoś w ogóle musiał mnie ratować, tym bardziej ktoś kto się dla mnie liczy... Wiem, że gdyby coś mu się stało to po prostu bym sobie tego nie darowała i nie chodzi tu tylko o poczucie winy, ale o uczucie, które chcąc nie chcąc towarzyszy mi w jego obecności...
- Narażałeś dla mnie życie, to nie w porządku... - mruknęłam zła na samą siebie, bardzo powoli podnosząc się z gleby.
- A miałem jakiś wybór? - zagaił z cwaniackim uśmieszkiem. W odpowiedzi przewróciłam wymownie oczyma z cichym westchnięciem, po czym przysunęłam się bliżej basiora. Z racji tego, iż dzieliły nas teraz trzy, no, może cztery centymetry; Levithanowi trochę zrzedła mina, jakby obawiał się tego co stanie się dalej. Prawidłowa reakcja.
- Miałeś, miałeś... - spojrzałam w jego oczy, aby po chwili znów wtulić pysk w jego futro - Dziękuję... - wyszeptałam z nieśmiałym uśmiechem.

Levithan? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Netka Sidereum Graphics