środa, 2 stycznia 2019

Od Absolema c.d.Lacerty

Absolem zastanawiał się przez chwilę nad sugestią Lacerty, ale po namyśle pokręcił głową.
– Już też nad tym myślałem – przyznał. – Ze dwa razy specjalnie sprawdzałem, czy jedzenie i moje napary nie zawierają czasem czegoś trującego dla królików. Nic takiego nie znalazłem, a w obydwu przypadkach futrzaki i tak umarły.
– Dziwne... – mruknęła do siebie wilczyca, jakby się nad czymś zastanawiając.
– Wręcz podejrzane – dodał Zielona Herbata Bez Cukru, po czym przeciągnął się. – Ale rzeczywiście tak jest. Króliki giną zawsze.
– Co dziwniejsze, zajęcy już to nie dotyczy – oznajmił Absolem. Lacerta spojrzała na niego z zaciekawieniem, więc kontynuował: – Pewnego dnia zaprosiłem na podwieczorek zająca i dzikiego królika. Jedli dokładnie to samo, po czym następnego dnia okazało się, że królik się śmiertelnie zatruł.
– Jesteś pewien, że to ty go otrułeś? Może sam coś zjadł? – zasugerowała wilczyca.
– Może raz czy dwa, kto wie? Ale żeby zawsze? Nie sądzę – odpowiedział basior. Po chwili namysłu dodał: – Może kilka razy rzeczywiście byłem dość nieogarnięty i podałem im coś trującego, ale... coś musi być na rzeczy. Klątwa? Albo ktoś usiłuje mnie wrobić? Och, nie wiem, nie wiem!
Absolem zaczął nerwowo krążyć dookoła, przytłoczony morzem myśli, które szalały w jego głowie. Lacerta przyglądała mu się przez chwilę, a potem zaczęła go uspokajać. Po propozycji wypicia filiżanki herbaty popielaty basior zatrzymał się w końcu. Otworzył swój schowek, po czym wręczył każdemu filiżankę największej herbaty na Pustkowiu. Sam błyskawicznie wypił połowę, po czym od razu poczuł się lepiej. Czuł, jak ciepła herbata powoli przywraca mu spokój.
Nagle zaklął po francusku.
Nikt go nie zrozumiał, ale po tonie jego głosu i wyrazie pyska jego towarzysze wywnioskowali, że coś jest nie tak.
– Co się stało, Absolemie? – zapytała Lacerta.
– Pani Fenek – odparł niebieskonosy wilk, ponownie zaczynając chodzić w kółko. – Nie wiem, co się z nią stało! Odłączyła się od nas...
– Króliki pobiegły za nami – przypomniała mu wilczyca. – Pani Fenek na pewno jest cała i zdrowa.
– A co, jeśli nie? – zaczął się zamartwiać zielarz. – Wtedy będę miał na sumieniu kolejne istnienie!
– Absolemie... – zaczęła Lacerta, ale basior już zmierzał z powrotem w kierunku Pustkowia. Nie zauważył w ogóle, że wilczyca się odezwała – w nerwach był w stanie myśleć tylko o Pani Fenek i możliwym zagrożeniu jej życia.
Po czym nagle zatrzymał się i ponownie zaklął, tym razem po fińsku. Dostrzegł w końcu, że Lacerta miała rację – pustynna lisica musiała być bezpieczna. Zaraz też brązowa wadera pojawiła się obok niego w towarzystwie Kocimiętki i Zielonej Herbaty Bez Cukru.
– Wybaczcie mi – powiedział Absolem. – Nie rozumiem, co tu się dzieje. Czy ktoś ma jakieś propozycje?
<Lacerta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Netka Sidereum Graphics