Czas mija nieubłaganie szybko, przez watahę przedziera się liczna para łap, niebo jest zachmurzone, a ptaki wszechobecne zazwyczaj... ucichły.
27 kwietnia. Zaledwie 10 miesięcy i 4 dni temu powstała Wataha Lodowego Księżyca, która była 'odrodzeniem' mojej pierwsze, założonej wiele lat temu. Pamiętam, że gdy wszystko było gotowe, w mojej głowie pojawiło się pewnego rodzaju wahanie, czy aby na pewno chcę prowadzić blog, ponownie. W tamtej chwili zwalczyć te myśli nie było trudno, lecz dziś się poddaję. To nie dla mnie. Nie teraz, nie wczoraj, nie za miesiąc.
Decyzja o opuszczeniu bloga pojawiła się u mnie już dwa tygodnie temu, lecz jakoś ciężko było się za to zabrać. Odczuwam sentyment do osób tu obecnych, postaci...
Z dniem dzisiejszym pragnę ogłosić, że nie tyle co Jung Yunge oraz Levithan odchodzą z watahy, a... ja. Odchodzę i naprawdę nie potrafię powiedzieć, czy wrócę. Przepraszam wszystkich, starałam się zrobić co w mojej mocy by ożywić watahę, nie raz wkładałam w nią swoje serce, lecz już nie daję rady.
Pragnę blog powierzyć Riley, choć oczywiście nie nalegam i zrozumiem, jeśli odmówisz.
Przez pewien okres czasu można wysyłać do mnie jeszcze opowiadania, czy ewentualne inne sprawy...
Dziękuję wszystkim za naprawdę wspaniałe chwile, za możliwość oderwania się od szarej rzeczywistości, która mi osobiście daje się ostatnio tak bardzo we znaki, że powoli nie wyrabiam. Dziękuję tym co są, ale także tym co odeszli, a kiedyś może wpadną zobaczyć co słychać, poczytać...
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło, mam nadzieję, że Wasz dzień mimo pochmurnego nieba będzie promienny i ciepły.
Kocham Was,
klaudwol1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz